NHS słusznie zakazuje rutynowego przepisywania leków blokujących dojrzewanie. To potencjalnie zmieniające życie leczenie dysforii płciowej niszczyło życie młodych ludzi
Przedruk z The Times, 13 marca 2024
W świecie zachodnim normalną praktyką jest to, że nowe metody leczenia, zanim zostaną wprowadzone do głównego nurtu medycyny, przechodzą rygorystyczne testy. Często jest tak, że osoby, które mogłyby odnieść korzyści z terapii, narzekają, że zatwierdzenie leku trwa zbyt długo. Nadmierna ostrożność może być frustrująca dla osób potrzebujących pomocy, ale znacznie gorszym byłby system, w którym pacjenci staliby się królikami doświadczalnymi w niekontrolowanych, masowych eksperymentach, które mogą potencjalnie zmieniać życie i przynosić nieodwracalne skutki. Dzieję się tak w przypadku blokerów dojrzewania, które w naszym kraju od lat podaje się dzieciom zdezorientowanym co do swojej tożsamości i seksualności. Stosowanie tych substancji w celu hamowania rozwoju fizycznego młodych ludzi kwestionujących swoją płeć, pomimo braku solidnego naukowego zrozumienia długoterminowych skutków, jest przede wszystkim medycznym skandalem i lekkomyślnym praktykowaniem szarlatanerii XXI wieku.
Słuszną była więc decyzja Narodowej Służby Zdrowia Anglii (NHS) o zakończeniu rutynowego przepisywanie blokerów dojrzewania, którą wydano po mrożącej krew historii w klinice specjalizującej się w tożsamością płciową w ramach londyńskiego funduszu NHS Tavistock. Jednak dzieci i rodzice zainteresowani podążaniem tą niebezpieczną ścieżką nadal będą mogli uzyskać do niej dostęp dzięki NHS Szkocji oraz dzięki prywatnym lekarzom. Jesteśmy więc dopiero w połowie drogi. Ta rzekoma „terapia” powinna być całkowicie wycofana na terenie całego Zjednoczonego Królestwa.
Blokery dojrzewania, które hamują rozwój cech takich jak piersi czy zarost na twarzy, były przepisywane setkom osób poniżej 16 roku życia w ramach NHS od 2011 roku. Dzieci były kierowane do kliniki w dekadzie, gdy tożsamość płciowa przybierała bardziej wojowniczy i ideologiczny aspekt — NHS znajdowało się pod ciągłą presją grup takich jak organizacja Mermaids, która promowała tę radykalną terapię. Początkowo większość osób kierowanych na leczenie stanowili chłopcy w wieku średnio 11 lat. To, co powinno było natychmiast zwrócić uwagę opiekujących się nimi klinicystami, to fakt, że wielu z nich pochodziło z środowisk doświadczających przeróżnych problemów. Ponad jedna czwarta z nich podlegała ciągłej opiece, a ponad jedna trzecia pochodziła z rodzin z problemami psychicznymi. Innym powszechnym czynnikiem był autyzm. Z czasem proporcje się zmieniły i dziewczęta zaczęły przeważać w stosunku 6:1. Dziwna choroba, która tak ewoluuje.
Racjonalnie myślący laik mógłby dojść do wniosku, że obawy dotyczące tożsamości płciowej są raczej objawami lęku i depresji niż ich przyczyną. Naturalne obawy młodych ludzi związane z pogodzeniem się ze swoją seksualnością mogą również zostać błędnie zinterpretowane przez nich samych i ich rodziców jako dysforia płciowa – strach przed pociąganiem do własnej płci, błędnie przełożony na niezadowolenie ze własnego ciała.
Argument za stosowaniem blokerów dojrzewania polegał na tym, że umożliwiały one zatrzymanie się i zastanowienie dzieciom zmagającym się z tożsamością płciową. Te inhibitory hormonów były przedstawiane jako przełącznik włącz/wyłącz, którego można używać bez konsekwencji. Był to zadziwiający przykład medycznej arogancji. Niewiele wiedziano o efektach stosowania blokerów – używanych również w kastracji chemicznej – na rozwijające się młode ciała. Obecnie przyjmuje się, że wpływają one na gęstość kości, a potencjalnie także na rozwój poznawczy. W najlepszym przypadku, ta mało zrozumiała chemiczna pałka oddziela nastolatków od ich rówieśników. Pacjenci są zamrożeni w czasie, podczas gdy ich przyjaciele się rozwijają. Tych straconych lat nie można odzyskać. I, daleko temu od bycia pauzą, blokery są często zapowiedzią chemicznych i chirurgicznych procesy, które są już nieodwracalne.
Zawsze będą istniały osoby, które do końca życia będą czuć, że urodziły się w niewłaściwym ciele, i zmiana tego stanu jest prawem każdego dorosłego człowieka. Dzieci cierpiące na dysforię płciową wymagają jednak życzliwości, zrozumienia i, w razie potrzeby, wsparcia psychicznego. Nie powinny być one kierowane na ścieżkę, z której nie można się już wrócić. Wciąż jest zbyt wiele białych plam. Prywatni lekarze powinni mieć zakaz przepisywania blokerów. Rząd Szkocji również powinien zastanowić się nad dalszym sankcjonowaniem tej niebezpiecznej praktyki.
Oryginalny artykuł:
Tłumaczenie: Redakcja